Kolejny długi weekend spędzasz w biurze albo znowu wziąłeś pracę ze sobą na grilla?
Nie pamiętasz, kiedy ostatnio beztrosko spędzałeś majówkę, a nie prowadzisz własnej firmy, która w tym czasie zbiera najlepsze żniwo.
Być może za cenę wolnego czasu i równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym dałeś się zamknąć w złotej klatce? Sprawdź tutaj.
Kiedy powiedzieć sobie dość i zmienić pracę?
Decyzja o zmianie pracy należy do tych najtrudniejszych, zwłaszcza jeśli utknąłeś w niej od lat i od dawna nie brałeś udziału w rozmowach kwalifikacyjnych. Do tego spłacasz albo zamierzasz wziąć kredyt i zmiana wydaje Ci się ryzykowna. A ponadto wyznajesz zasadę: „lepsze zło znane niż nieznane”.
Jeśli jednak czujesz, że Twoja równowaga jest mocno zachwiana na niekorzyść życia prywatnego, rozwoju zawodowego, chęci spełnienia, poczucia doceniania także finansowego, zastanów się, co musi się stać, żebyś postanowił szukać nowego pracodawcy. Kiedy wymówki już nie mają sensu i nadszedł czas zmienić pracę?
Oto 15 sygnałów, które powinny dać Ci do myślenia, że czas zmienić pracę?
1. Co weekend dopada Cię syndrom niedzielnego popołudnia
Każdą niedzielę masz zmarnowaną wizją poniedziałku – nie szkoda Ci każdego weekendu?
2. Każdego ranka na myśl o pracy robi Ci się słabo
Nie żartuję. Mówię tu o dosłownych odczuciach, kiedy zbiera Ci się na mdłości na samo wspomnienie o tym, że masz znowu pójść do biura, zadzwonić do klienta, uczestniczyć w tzw. bardzo ważnym spotkaniu itd. – jeśli nie jesteś w ciąży to nie ma sensu się męczyć 😉
3. Rutyna
Czasami rutyna jest wskazana i może być korzystna. Są takie chwile w życiu, kiedy jej potrzebujemy, zwłaszcza jeśli czekają Cię zmiany albo nowe wyzwania w innej dziedzinie, np. masz zostać rodzicem, jesteś w trakcie przeprowadzki, organizujesz wyprawę marzeń, wówczas mała stabilizacja w pracy jest pomocna. Jeśli jednak dopadła Cię stagnacja i nuda Cię dobija, nie masz szans na rozwój, czujesz się jak w filmie „Dzień Świstaka” – to jest ten moment, aby porozmawiać z szefem o nowych wyzwaniach albo szukaj ich poza firmą.
4. Nie masz szans na awans ani poziomy ani pionowy ( a chciałbyś awansować).
Twoje umiejętności nie są doceniane lub firma nie prowadzi rekrutacji wewnętrznej. Nie dostajesz ciekawych projektów, omijają Cię awanse, choć o nie zabiegasz. Firma prowadzi rekrutację zewnętrzną na interesujące Cię stanowiska, a może dostajesz zadania poniżej swoich kompetencji – to raczej znaczy, że Cię nie chcą, więc czemu nie wyprzedzić ruchu szefa?
5. Nie masz ustalanych celów i nie dostajesz informacji zwrotnej
Nawet jeśli w Twojej firmie nikt nie słyszał o zarządzaniu przez cele, to każdy szanujący się menadżer powinien określić cele swoim podwładnym, a przynajmniej to, jakie są jego wymagania. Jeśli nie wiesz, za co jesteś rozliczany, to skąd masz wiedzieć, czy dobrze wykonujesz swoją pracę i czy szef jest z Ciebie zadowolony. A jak przyjdzie co do czego, to podziękuje Ci, bo nie spełniasz jego oczekiwań, choć sam ich nie wyartykułował.
6. Twój szef nie ma dla Ciebie czasu, a wręcz Cię unika ( albo nie wie, jak masz na imię 😉 )
Hmmm, pozostawię bez komentarza, bo może masz to gdzieś albo jest Ci to na rękę.
7. Twoja pensja pozostaje bez zmian, a obowiązków przybywa
Zanim rzucisz papierami, przygotuj się do negocjacji swojej podwyżki. Jak to zrobić skutecznie, to osobny temat ( paniom polecam SKUTECZNĄ KOBIETĘ, która uczy jak to robić 😉 ) Jeśli to nie da efektu, wtedy tak – szukaj pracy.
8. Twoje wartości kłócą się z wartościami firmy albo szef sugeruje Ci wątpliwe moralnie rozwiązania
Jeśli robisz coś wbrew sobie, to jak długo jesteś w stanie, robiąc to, patrzeć w lustro? Jeśli dochodzi do tego działanie na pograniczu prawa, to wierz mi, że konsekwencje spadną na Ciebie, nie na szefa. On się wszystkiego wyprze, chyba że będziesz mieć polecenie służbowe na piśmie.
9. Nie widzisz w swojej pracy nic pozytywnego
Wszystkie projekty, nowe inicjatywy wydają Ci się bezsensu. Zacząłeś podcinać skrzydła współpracownikom, stałeś się malkontentem, jesteś generalnie na nie. Jeśli nawet za brzydką pogodę i wszystko, co złe spotyka Cię w życiu obwiniasz swoją pracę – to jest ten moment.
10. Nie lubisz swoich współpracowników
Ok – nie musisz ich lubić, ale jeśli nie masz odrobiny przyjemności z przebywania w ich towarzystwie albo wręcz masz ich dość, to już na pewno nic Cię nie trzyma w tym miejscu.
11. Jesteś ofiarą mobbingu, czy wypalenia zawodowego
W takich przypadkach sama zmiana pracy nie wystarczy, szukaj także profesjonalnej pomocy.
12. Zazdrościsz osobom, które dostały wypowiedzenie
A jeszcze jak słyszysz, że teraz radzą sobie lepiej i dają Ci znać, że istnieje życie poza firmą, to idź i sprawdź.
13. Nie masz życia prywatnego
Nie chodzisz na urlop, zaniedbujesz zdrowie, odżywianie. Bierzesz pracę do domu. Przegapiłeś kolejne urodziny dziecka albo rocznicę ślubu/ znajomości – to albo się lepiej zorganizuj, albo siadaj i pisz cv.
14. Ciało daje Ci wyraźne sygnały
Łapiesz infekcje każdego miesiąca, masz migreny, biegunki, wysypki. Oczywiście należy wykluczyć podłoże medyczne, ale mogą to być wyraźne symptomy stresu, w którym żyjesz, a może dopadło Cię wypalenie zawodowe. Spróbuj coś z tym zrobić, weź urlop, podreperuj zdrowie, naucz się medytować, zmień dietę, a jeśli to nie poskutkuje – zmień pracę.
15. Może Cię zastąpić maszyna 😉
To już czas nie tyle na zmianę pracy, ile na zmianę i poszerzenie umiejętności i kompetencji…
Chciałabym, żebyś mnie dobrze zrozumiał.
To nie jest tak, że jeśli pojawi się jeden z wymienionych sygnałów, to Ty się rzucasz na pracuj.pl. Czasami sytuacja jest przejściowa i warto dać sobie na wstrzymanie.
Nie jest też tak, że musisz czekać, aż wystąpią wszystkie albo przynajmniej większość z nich. Tylko Ty wiesz, gdzie są Twoje granice. Natomiast może okazać się, że pozostanie dłużej w tym miejscu odbije się na Twoim życiu prywatnym, zdrowiu, poczuciu własnej wartości albo zanim się zorientujesz, to firma podziękuje Tobie.
Ponadto przyjrzyj się sobie, czy przypadkiem nie jesteś ofiarą perfekcjonizmu, wówczas zmiana pracy przyniesie tylko chwilową ulgę, a potem znowu wpadniesz w wir ( o perfekcjonizmie poczytasz tutaj i tutaj)
Napisz też, po czym Ty poznajesz lub poznałeś, że czas zmienić pracę?
Miłego dnia
Gracjana
PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku
Większość osób boi się zmian, zwłaszcza takich, które wpływają znacząco na życie. Ale czasami warto się przełamać i zacząć od nowa. W końcu nie mamy pewności, że droga, którą podążamy, jest lepsza od tej nadchodzącej.
To prawda. Warto zrobić bilans zysków i strat. Jeśli wychodzi nam, że mamy jakieś korzyści i one przewyższają niedogodności to nie ma się co porywać na zmiany. Ale jeśli cena jaką płacimy jest już zbyt wysoka, to chyba warto zaryzykować
Najgorsze, że ludzie boją się zmian do tego stopnia, że potrafią tkwić w jednym nieszczęściu przez kilkanaście lat. Przecież to sabotaż swojego życia.
Zgadzam się. Niestety i tak się zdarza.
Mnie do zmiany pracy skłoniło kilka rzeczy. W firmie brak planu rozwoju kariery, w sumie to nawet nikt mną nie managerował, jak im to wspomniałem to mówili, że jestem świetny i już robię więcej niż potrzeba. Ja natomiast potrzebuję konstruktywnej krytyki, mentoringu i potrzeby dążenia do czegoś. Taki jestem i tyle. 20% podwyżka i bonus (13stka) uspokoiły mnie na 2 miesiące, bo ok fajnie mieć pieniądze, ale do znudzenia powtarzam – wypłata jest raz w miesiącu, a miesiąc ma 21 dni pracujących, co z resztą?
No i odszedłem, i mam się dobrze. 🙂
Słusznie zauważyłeś, że podwyżka uspokaja do pewnego czasu 🙂
Większość pracowników mimo wyraźnych sygnałów zaciska zęby i brnie w to dalej 🙁 Cieszę się więc, że do nich nie należę i że od początku postawiłam na siebie.
Pytanie – dlaczego zaciskają zęby? Jakie przekonania – często błędne za tym stoją?
Czasami trzeba zacisnąć zęby, przeczekać, ale ważne by wiedzieć po co zaciskam, co z tego zaciskania mam
Bardzo ważne punkty dla każdego pracownika. Najciekawsze w nich jest rowniez to, że kazdy z nich moze byc przyczyną innego. Niestety nie zawsze w porę reagujemy na istniejące sygnały. Czesto z obawy przed konsekwencjami swoich decyzji tkwimy w niezdrowej zawodowej sytuacji, co ma niekorzystny wpływ na nasze życie. Osobiście zawsze stawiam na siebie i swoje dobro- dlatego od długiego czasu sama jestem sobie pracodawcą.
Czasami sami doprowadzamy, czy pozwalamy, żeby dana sytuacja się pojawiła i trwała.
Samozatrudnienie ma swoje plusy i minusy i nie każdy się do tego nadaje:) Dlatego tych, którym nie jest pisane być prywatnym przedsiębiorcą zachęcam do szukania równowagi pracując u kogoś 🙂
CIekawy i życiowy wpis… tyle, że w tych czasach to ciężko o pracę i należy szanować to co się ma 😉
Dlatego nigdy nie namawiam ludzi na „rzucanie pracy” zwłaszcza pod wpływem emocji czy chwilowych trudności. Dopóki można poprawić swoją sytuację w danym miejscu pracy, dopóty warto w nim zostać, znaleźć pozytywy. Nie mogę jednak nie zadać Ci pytania – co masz na myśli, że w tych czasach ciężko o pracę?…
Kiedy pierwszy raz zmieniałam pracę – powód był ludzki (krzyk przełożonego), później to albo nuda albo sytuacja prywatna.
Wg badań, najczęstszym powodem zmiany pracy jest …przełożony 🙂
Wiesz, co jest zabawne? Praca, która wymagała ode mnie 5 lat studiów, była dokładnym zaprzeczeniem wszystkieg, o czym piszesz… i zarabiałabym w niej 1400 zł netto. Teraz mam pracę, która spełnia każdy jeden z wymienionych punktów, zarabiam 3200 netto.
Poruszyłaś istotną kwestię. Warto sobie zadać pytanie, co w danym momencie jest dla mnie ważne. Święty spokój w pracy, czy pieniądze pozwalające wieść w miarę spokojne życie… 15 lat doświadczenia zawodowego pozwala mi jednak sądzić, że nie trzeba rezygnować z jednego, by mieć drugie, ale to już dłuższa historia
Bardzo ważny temat poruszyłaś. Pracownicy najczęściej odchodzą nie od firmy, ale od szefa… Warto znać swoją wartość!
Zgadzam się, choć muszę przyznać, że kiedyś byłam w odwrotnej sytuacji. Miałam naprawdę świetną szefową, grającą w otwarte karty, ale polityka firmy i jej wiązała ręce, więc w sumie obie już tam dawno nie pracujemy 🙂
Zgadza się….Tak też może się zdarzyć. A szkoda, zwłaszcza jeśli pozostałe okoliczności były sprzyjające!
Staram się szukać w pracy tego, co lubię. Na przykład lubię pisać, to piszę, ile mogę, bo codzienność mi nie służy, te same zadania… Dobrze, że ktoś wreszcie zrobił porządne podsumowanie. Zwłaszcza, że mówisz o różnych aspektach, nie pomijasz ani kwestii moralności ani symptomów płynących z ciała.
Fajnie, że tu trafiłam 🙂
Cieszę się, że tu trafiłaś:) A ciało wielokrotnie nam daje znać, że coś niedobrego się dzieje, tylko nie zawsze chcemy słuchać
Dobre punkty do przemyśleń, oby tylko poszło za tym sensowne działanie 🙂 Pozdrawiam
Otóż to, dopóki możemy zrobić coś sensownego, np wynegocjować podwyżkę, zmianę zakresu obowiązków, przeniesienie do innego działu nie ma co podejmować pochopnych decyzji. No chyba że już wszystkie metody zawiodły, ale tez przestrzegam przed zmienianiem pracy dla samej zmiany, bo kto wie czy nie wpadniemy z deszczu pod rynnę. Szukanie pracy to złożony proces
Fakt, to z pewnością są oznaki, że nadszedł ten czas. Przykro mi czasem patrzeć jak osoby się męczą w swoich pracach.
Mnie też jest przykro, gdy ludzie żyją w przekonaniu, że muszą pracować w miejscach, gdzie każdego dnia podważane jest ich poczucie wartości, kompetencji, gdzie nie szanuje się ich jako ludzi ani ich prywatnego czasu
Dobry tekst, który ma solidne podstawy. Niestety także wiele osób boi się uwolnić od takiego pracodawcy, bo inaczej nie potrafi pracować. :/
Fajny tekst, niejedna osoba z mojego otoczenia powinna się z nim zapoznać bo … może to już czas
Tak wiem że czas zmienić pracę … Ale to już po urlopie mscierzyńskim ?
Zatem powodzenia 🙂
Na szczedcie ja lubie swoja prace. Moze dlatego ze pracuje zdalnie i mofe rozwijac swoj maly bizes obok tego.
Tak trzymaj :)!
Zgadzam się z powyższymi punktami, nie mamy czasu dla siebie, bo cały dzień spędzamy w pracy nawet domu nie ma kiedy ogarnąć, bo zwyczjanie doba trwa za krótko. Nawet 25 godz byłoby mało by wszystkim się zająć, i jeszcze zadbać o swoje zdrowie i najbliższych…Ehh
Świetnie, że uwzględniłaś w tych sygnałach również te płynące z naszego ciała. Bardzo często ignorujemy te sygnały lub zrzucamy winę na pogodę, sezon chorobowy lub jeszcze coś innego. A nasze ciało próbuje nam dać znać, że coś jest nie tak – że ta sytuacja nam nie służy.
Co gorsza przeczekujemy ten czas, potem jest chwila spokoju do następnego razu i wcale nie zauważamy pewnych prawidłowości, w końcu się przyzwyczajamy i przestajemy dostrzegać sygnały
oj miałam taką pracę że normalnie źle sie czułam na samą myśl że tam idę… każda godzina tam to męki, towarzystwo koszmarne… na szczęście już mnie tam nie ma:))
I o to chodzi 🙂
Zgadzam sie z tymi oznakami 🙂 13 i 14 punkt jak dla mnie to najwazniejsza oznaka 😉
Dobrze jest wiedzieć kiedy powiedzieć sobie dość i mieć taką możliwość, bo tkwienie w toksycznej pracy tak jak sama zauważyłaś ma bardzo kiepski wpływ nie tylko na samopoczucie, ale i na zdrowie.
W samo sedno 🙂
Również pracowałąm w miejscu, które przyprawiało mnie o ból głowy (i nie tylko) za każdym razem, gdy tylko o niej myślałam. Teraz pracuję w zawodzie, który kocham i na szczęście nie mam już tych problemów. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy ma możliwość zmiany pracy na akord… 🙁
Nie każdy ma możliwość, nie w każdym momencie, nie od razu… to jasne. Ale chodzi o to by wiedzieć, na co się ma wpływ i na co się godzę
Oj ja jeszcze nie osiągnęłam tego etapu, gdy ma się dość własnej pracy i mam nadzieję, że mnie to nie dopadnie.
Życzę, by praca dawała Ci satysfakcję 🙂
Już raz zdecydowałam się na odejście z pracy i choć nie była to łatwe to teraz wiem, że była to bardzo dobra decyzja!
Najważniejsze, że jesteś zadowolona z decyzji
Wszystko pięknie, ładnie i z większością punktów się zgadzam. Twój wpis naprawdę może się stać inspiracją i motywacją, dla osób, które wahają się, czy zmienić pracę czy nie. Mam jednak wrażenie, że częściej pracownicy uciekają od szefa niż od firmy… ale to tylko takie moje obserwacje. Ponadto, niestety życie nie jest czarno-białe, a za coś trzeba żyć, coś trzeba jeść. Z czegos kredyt na mieszkanie spłacać trzeba. Wbrew pozorom pracę zmienić nie jest łatwo – o ile nie interesuje Cię praca w korpo typu autsorsing… oczywiście, że zawsze można otworzyć własną działalność tylko tutaj naprawdę trzeba mieć jaja… i zabezpieczenie finansowe na start.
Zgadzam się z Tobą, aczkolwiek paradoksalnie mój post nie ma zachęcać do zmiany pracy – zresztą sama zmiana pracy na inną podobną niewiele zmieni – chyba że faktycznie kluczem jest szef. Bo zdecydowanie ludzie nie odchodzą z firmy tylko od szefa. Najpierw warto sprawdzić co możemy zmienić w aktualnej sytuacji, co wynegocjować, czego się nauczyć, może trzeba zmienić od swojego nastawienia… a jeśli zawiodą próby wpłynięcia na okoliczności, do tego nie możemy liczyć na szefa warto się rozejrzeć za nową pracą, może branżą itd
Koniecznie pokażę to dzisiaj mężowi. Jest najlepszym handlowcem w fimie (wygrywa wszelkie konkursy), o podwyżkę pisał podanie dwa razy i nic, a obowiązków tylko przybywa ;/
No chyba że mu pasuje ta sytuacja 🙂
Miałam taką beznadziejną pracę. 5 lat spędziłam w jednej firmie, bez awansu, z mizerną podwyżką, bez wsparcia i słów uznania. Kompletnie wypaliłam się zawodowo. Zmieniłam branżę, ale pracuję na znacznie gorszych warunkach finansowych. Lubię tą pracę, ale bardzo demotywuje mnie wynagrodzenie. Teraz wracam z macierzyńskiego i zmiana pracy chyba w tym momencie nie jest dobrym pomysłem…
Kwestia wynagrodzenia jest ważna, ale czy najważniejsza? Pytanie jakie są Twoje – Wasze potrzeby i ile musisz zarabiać, żeby wieść w miarę komfortowe życie, bez wielu wyrzeczeń. I co dla Ciebie jest w życiu ważne. Co do zmiany pracy po macierzyńskim to oczywiście są dwie strony medalu. Pytanie jak Ty mentalnie, psychicznie, także fizycznie czujesz się na siłach. Odpowiedz sobie na to pytanie, bo może faktycznie wrócić na „stare śmieci” i na spokojnie wdrożyć się wir godzenia pracy i bycia rodzicem. A może właśnie iść za ciosem i skoro zmienia się Twoja sytuacja, to na całego i łatwiej Ci będzie się od razu przyzwyczaić niż najpierw do powrotu do pracy, a potem do szukania nowej i przyzwyczajania do kolejnych zmian
Finanse niestety mają u nas dość istotne znaczenie bo mamy trójkę dzieci to i wydatki większe 😉
Próbuję coś zmienić w życiu zawodowym, ale kiepsko mi idzie. Praca w edukacji to wyczerpujące zajęcie…
Ale chyba są jakieś plusy? 🙂
Po pierwsze: cieszę się, że do Ciebie trafiłam! Będę stałym gościem – obiecuję! Po drugie: Twój tekst jest niesamowicie ważny. Długo robiłam coś, co dawało mi poczucie stabilizacji. Przepraszam za wyrażenie, ale jak to się mówi: „Stabilnie, ale do dupy”. Mąż długo namawiał mnie na zmianę pracy, na to, żeby zdobyła się na odwagę i zaczęła robić to, o czym marzę, a czym jestem naprawdę dobra. W końcu to zrobiłam – i nie żałuję 🙂 Dlatego wysyłaj ten tekst w świat – niech doda ludziom odwagi!
Cieszę się również i oczywiście zapraszam po więcej 🙂 Gratuluję odwagi, bo sama myśl o chęci zmiany jeszcze nic nie daje:)
Znam mnóstwo ludzi, którzy utknęli w rutynie i już od kilkunastu lat pracują w jednej firmie na tym samym stanowisku. Najgorsze jest to, że nie są zadowoleni ze swojej sytuacji, ale jednocześnie nie zamierzają niczego zmieniać. Sama nie wiem, czy z powodu wygody, czy ze strachu przed tym co będzie dalej. Także dla niektórych decyzja o zmianie pracy może być naprawdę trudna.
Decyzja może i pewnie jest trudna i nigdy nikogo nie namawiam do pochopnych decyzji na fali jednorazowego wydarzenia. Ale jeśli od lat narzekamy na swoją sytuację i nic z tym nie robimy, to pretensje możemy mieć do siebie. Chyba, że jednak ta nudna, niesatysfakcjonująca praca coś nam jednak daje – może warto rozważyć plusy i przestać narzekać. Sama kiedyś byłam w takiej sytuacji, gdy narzekałam na swoją pracę i firmę – dostałam na twarz proste pytanie: „To po co tam pracujesz?” Okazało się, że jednak po coś tam jestem…
Praca zajmuje nam znaczną część życia i stanowi ważny element codzienności, dlatego naprawdę czasem warto się zastanowić kilka razy na co się ten czas poświęca. Ostatnio zmieniłam dużo u siebie pod względem trybu mojej pracy i nie żałuje. Komfort w życiu jest bardzo cenny. Dobrze jest też pamiętać o tym, że za życie nie w zgodzie ze sobą płaci się czasem wysoką cenę. Bo do porannych mdłości przed pracą, bólu brzucha przed spotkaniem i ściskania w dołku w niedzielne popołudnie, można się przyzwyczaić. Można żyć tak latami. Ale ryzyko, że kiedyś organizm po prostu odmówi nam posłuszeństwa w takiej sytuacji jest moim zdaniem zbyt duże. I jak się mówi o „chorobach cywilizacyjnych” o wpływie stresu i napięcia na nasze zdrowie, to mam wrażenie, że często się to wpuszcza jednym uchem a wypuszcza drugim nie biorąc pod uwagę, że to może nas dotyczyć.
W punkt. Dziękuję Ci za ten komentarz, bo pod wierzchnią warstwą o tym dokładnie jest ten post
Chroniczny mobbing jakiego doświadczałam, to skłoniło mnie do zmiany pracy.
Słuszna decyzja !
Niestety bywa i tak, jak piszesz. Pytanie, czy trawa będzie bardziej zielona w nowej pracy? Czy raczej to w człowieku tkwi problem?
No właśnie!!! Na ile sami pozwalamy np na złe traktowanie, na ile sami robimy sobie presję chcąc wyprzedzać wręcz oczekiwania szefa, na ile zawsze musimy być najlepsi, na ile pogrąża nas perfekcjonizm – wtedy sama zmiana pracy niewiele pomoże, przynajmniej nie na długo
Miałam chyba wszystkie te syndromy. Na szczęście od 5 lat robię to co kocham 🙂
Gratuluję zatem 🙂
ha! pod pierwszym punktem chyba podpisze się każdy 😀 ja osobiście zmieniam pracę co kilka lat, w żadnej nie wytrzymałam dłużej niż 5 lat… swego czasu mój szef powiedział, że w jednym człowiek efektywnie pracuje 5 lat, potem popada w rutynę… i coś w tym jest
Dla kogoś już 2 lata będzie za długo – ale fakt, że z czasem potrzebujemy nowych wyzwań albo odwrotnie odpocząć od wyzwań 🙂
Pierwszy punkt pasuje nie tylko do samej pracy, jak i na przykład w moim przypadku do studiowania. Każdy tak czasami ma. Świetny post, ale wydaje mi się, że wszystko zależy mocno od człowieka, a nie od samej pracy. Pozdrawiam! 🙂
Zdecydowanie dużo zależy od samego człowieka – choć na szczęście nie wszystko 🙂
Zgadzam się z każdym słowem. Przeżyłam te sydromy na własnej skórze. Wprawdzie zmiana praca nie pomogła – trafiłam w miejsce o podobnym profilu do poprzedniego i szybko zaczełam się od nowa wypalać… ale Twoje słowa to szczera prawda. 🙂
Bo zmiana pracy dla samej zmiany, czy ucieczki nie zawsze zdaje egzamin. Czasem zmiana musi dotyczyć nas – naszego zarządzania czasem, ustalenia priorytetów, nastawienia, zmiany przekonań i tak by można wymieniać…
Zgadzam sie z powyższymi punktami ale w realu nie znam nikogo kto z uśmiechem na ustach chodzi do pracy. Wiem…zaraz pojawią się komentarze, że czas dokonać zmian w życiu. Mam zawód, który chciałam wykonywać, mam firmę więc jestem niezależna, mam etat więc jestem zabezpieczona ale…najbardziej lubię mieć urlop.
Ja też w pracy lubię urlop 🙂
Cholera, dwa punkty pasują (brak życia prywatnego + sygnały ze strony ciała).
Ale reszta – na plus 🙂
A to:
„Twój szef nie ma dla Ciebie czasu, a wręcz Cię unika ( albo nie wie, jak masz na imię ? )”
sam nie wiem 🙂 Jestem freelancerem na swoim. W sumie taka wizja, że sam dla siebie nie mam czasu, sam się unikam, albo nie wiem, jak mam na imię — to gotowy materiał na powieść :)))
Czekam zatem na powieść, a przynajmniej post 🙂
Dopiszę temat do listy 😉
Dodam jeszcze…Twój szef nie interesuje się tym co robisz- najgorsza forma mobbingu 🙁
Fakt – taka w białych rękawiczkach
Nigdy nie musiałam borykać się z takimi problemami. Jedyną pracą wśród ludzi była praca w kinie z czasów studiów i wspominam ten czas wspaniale. Reszta to już mój freelancing, który ciągnie się od matury i który zaowocował założeniem własnej firmy 🙂
Uciekać jak najdalej, kiedy nałożą się takie sygnały. 😉
Bookendorfina
Mimo tego, ze jestem wolnym strzelcem zdarza mi się za dużo pracować, ale głównie dlatego, ze robię to co kocham i jest to cześć mojego hobby. 🙂
Dużo pracować to nic złego 🙂
Tego typu decyzje są naprawdę trudne ☺ ale nie warto trwać w czymś tylko że względu na to, ze jest nam dobrze znane ☺ ten wpis najlepiej gdzieś wydrukować i zapamiętać na zawsze ☺
Kurczę… tak się tylko obawiam, że takie syndromy (nie wszystkie na raz rzecz jasna, choć może…) są możliwe u większości populacji. Niestety. Gdyby tak wszystkim rozgoryczonym, zmęczonym, niepocieszonym głównie etatowcom wetknąć Twój wpis przed nos, zrobiłoby nam się pospolite ruszenie 😉
Mam tą okazję i mogłam pracować i na etacie i jako FREELANCER I MOGĘ STWIERDZIĆ, ŻE ZARÓWNO TAKA PRACA JAK I TA TZW. WOLNO ZAWODOWA mają i plusy i minusy, a podstawową kwestią jest jacy ludzie z nami pracują.
Chyba i tak najgorsze jest gdy nie lubi się swoich współpracowników… frustracja poziom hard!
ufff, u mnie nie ma żadnego z powyższych sygnałów, poza porannym lenistwem, ale to chyba ma większość pracujących od 8 🙂 Tak naprawdę jeszcze w żadnej pracy nie doswiadczyłam niczego z powyzszych.. no może czasem poza rutyna. A ona jak dla mnie jest zabojcza i oznaczala, ze czas zmienic otoczenie 🙂
Mądrze piszesz
Myślę, że dla niektórych zmiana pracy albo co gorsza rzucenie jej to koniec świata. Sami sobie robimy wymówki by tego nie robić i oddalamy takie decyzje. Zgadzam się co do punktu 14, że w skrajnych przypadkach ciało i organizm dają znać, że coś z złego się dzieje. Dziś już uważniej słucham takich sygnałów.
Rutyna i brak widoków na jakąkolwiek zmianę – finansową i obowiązkową. Do tego coraz gorsze warunki, także lokalowe. Proces trwał… 10 lat! Co mnie trzymało? Wizja posiadania macierzyńskiego. Tak, byłam w firmie, by móc go dostać. Smutne.
miałam tak kilka z wymienionych objawów…nie lubię poniedziałku, mobbing, szczekanie zębami w nocy ze stresu…dramat taka sytuacja wyniszcza psychicznie i fizycznie…w końcu ze wsparciem bliskich odważyłam się zmienić pracę
Decyzja o zmianie pracy jest zawsze trudna, jednak toksyczna atmosfera wpływa na człowieka destrukcyjnie, wiec nie warto się męczyć.
Pingback: Pierwsze urodziny bloga - czas na podsumowanie i konkurs - dobra pora dnia
Pingback: Work Life Balance na rynku pracy, czyli jak może Ci pomóc pracodawca - dobra pora dnia
Pingback: 4 lata blogowania - sprawdź urodzinowy prezent - dobra pora dnia