Zmień pracę na mniej płatną? Tak wiem, myślisz, że oszalałam. W duchu powtarzasz: „Przecież ona nic nie wie o mojej sytuacji. Nie wie, jaką mam ratę kredytu, ile kosztuje mnie utrzymanie samochodu, ile zajęcia pozalekcyjne dzieci.”
To prawda. Nic o Tobie nie wiem (więc chętnie Cię poznam poniżej w komentarzu, na moim
fanpage’u lub w
grupie Work Life Balance w praktyce).
Może nawet nie piszę o Tobie ani do Ciebie.
Jednak jeśli pracujesz w miejscu, którego szczerze nienawidzisz. Jeśli wykonujesz zadania, które Cię mierżą albo przerastają. Masz szefa, który nic nie rozumie. Pracujesz grubo ponad standardowe 8 godzin dziennie ( nie raz na jakiś czas, tylko codziennie – 10, 12, a w porywach może i 16 godzin). Wracasz do domu zmęczony, przytłoczony ilością tematów, odpowiedzialnością, jaka na Tobie ciąży i jeszcze zabierasz ze sobą pracę. Narzekasz na swoje życie, na brak czasu na cokolwiek innego niż sen, ale świetnie zarabiasz – czyli przynajmniej dwa razy tyle ile wynoszą Twoje stałe wydatki to – piszę o Tobie.
Oczywiście alternatywą jest zmiana pracy na nawet lepiej płatną. Tylko upewnij się, że na pewno zapłacą Ci więcej za mniejszą odpowiedzialność, mniej obowiązków z gwarancją wyrozumiałego szefa i ciekawe zadania.
Jeśli nie, to rozważ moją propozycję, a przy okazji sprawdź, czy nie
dałeś się zamknąć w złotej klatce.
Najpierw jednak odpowiedz sobie na pytanie:
Co jest dla Ciebie ważne?
Oczywiście jeśli ważne są dla Ciebie pieniądze, prestiż, stanowisko, to daruj sobie czytanie tego posta i poświęć swój cenny czas na przyjemniejsze sprawy. Jeśli wydajesz 15 tysięcy na wakacje co roku i otwierasz oczy i usta ze zdziwienia, że można inaczej. Że można wydać 5 tysięcy i też karmić słonie na Sri Lance albo równie przyjemnie odpocząć w lesie na Mazurach „za grosze”, to odpuść.
Zakładam jednak, że jeśli przy totalnym zarobieniu, braku czasu dla rodziny i siebie znalazłeś chwilę, żeby odwiedzić bloga, który podejmuje tematykę work life balance, to coś jest na rzeczy. I być może jednak ważne jest dla Ciebie tzw. święty spokój, rodzina, chciałbyś mieć więcej czasu dla siebie, na swoje pasje.
W określeniu Twoich priorytetów pomogą Ci ćwiczenia, jakie możesz znaleźć w darmowym mini e-booku „5 kroków do równowagi”.
Jeśli już wiesz, co jest dla Ciebie ważne i niekoniecznie są to pieniądze, to czytaj dalej.
Oszacuj swoje wydatki
Zastanów się, jakie wydatki ponosisz w ciągu roku. Mam tu na myśli to, z czego nie jesteś w stanie albo nie możesz zrezygnować. Na razie zostaw w spokoju stałe opłaty jak ratę, czynsz i jedzenie. Chodzi mi np. o wakacje minimum raz w roku, wizyty lekarskie, stomatologa, wyprawki szkolne, prezenty urodzinowe, rocznicowe, świąteczne, książki, kursy, koszty związane z użytkowaniem auta ( chyba że z auta możesz zrezygnować 🙂 )
Zsumuj te kwoty i następnie podziel na 12. Kwotę jaką otrzymasz, dodaj do swoich stałych miesięcznych wydatków. Sam wiesz najlepiej, co to jest: Czynsz? Rata kredytu? Może bilety miesięczne dla dzieci, jeśli ich nie wozisz.
Dolicz to tego kwotę na tzw. nieprzewidziane sytuacje oraz minimalną kwotę, jaką miesięcznie chciałbyś odkładać. Jeśli wychodzi Ci dokładnie tyle albo niewiele mniej niż zarabiasz to daruj sobie ciąg dalszy albo…
Zastanów się, z czego możesz zrezygnować, co możesz mieć taniej
Może nie muszą to być wypasione wakacje. Może dzieci nie potrzebują wszystkich tych dodatkowych zajęć. Może nie musicie nosić markowych ubrań i tak często jadać na mieście. Tylko Ty wiesz, z czego jesteś w stanie zrezygnować.
Dokonaj kalkulacji raz jeszcze. Jeśli okaże się, że jednak wystarczy Ci mniejsza kwota, to zastanów się, czy jesteś w stanie zrezygnować też z odpowiedzialności, być może stanowiska, „renomowanej firmy” w cv, gdyż mniejsze wynagrodzenie prawdopodobnie będzie się wiązać z pracą trochę poniżej Twoich możliwości, ale w zamian…
Co możesz zyskać
Po pierwsze czas – jeśli aktualnie często jeździsz w delegacje albo Twoje stanowisko obarczone jest taką ilością obowiązków, że nie wyrabiasz się w 40 godzinach tygodniowo, to może dzięki tej mniej płatnej pracy będziesz częściej na miejscu i będziesz w niej spędzał mniej czasu. Ten z kolei będziesz mógł poświęcić na swoje pasje. Może będziesz musiał zrezygnować z benefitów, ale zyskasz czas z rodziną. Być może dzieci nie pójdą na lekcje jazdy konnej, ale z radością spędzą czas z Tobą na grach planszowych tudzież innych 🙂
Po drugie spokój – jeśli Twoje stanowisko wiąże się z dużą odpowiedzialnością, być może z pracą z tzw. trudnymi klientami, a może od Ciebie zależy czy ktoś otrzyma swoje wynagrodzenie. Być może zarządzasz zespołem osób z pokolenia Y lub Z. A do tego Twój szef ma autorytarny sposób zarządzania, to czy stres, jaki to rodzi każdego dnia jest wart pieniędzy, które zarabiasz? Czy nie lepiej odbić kartę o 17 i zafundować sobie relaks, czy to na własnej kanapie czy na spacerze, czy na spotkaniu ze znajomymi?
Dla pełnej jasności nikt Ci nie da gwarancji, że zmieniając pracę, nie trafisz na beznadziejnego szefa albo dopiero z czasem okaże się, że i w nowym miejscu trudno „wyrobić” się w standardowym czasie.
Natomiast jeśli narzekasz na aktualną sytuację i nie jest to stan przejściowy, a nic z tym nie zrobisz, to mało prawdopodobne, by coś zmieniło się samo.
Z kolei jeśli w nowej pracy znowu dajesz się całkowicie pochłonąć, to warto się przyjrzeć, czy nie jesteś
ofiarą własnego perfekcjonizmu. Ale to już osobny temat.
A Ty byłbyś skłonny zmienić pracę na mniej płatną?
Miłego dnia
Gracjana
PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku