Kim będzie moje dziecko?

Udane relacje

Dzień dziecka – obserwuję moją córkę podczas beztroskiej zabawy i przychodzi mi do głowy pytanie: Kim będzie moje dziecko? Na tak zadane pytanie nasuwa się odpowiedź dotycząca zawodu, jaki miałaby wykonywać moja córka. Ale nie to mnie interesuje. Może być kim zechce: programistką, baletnicą, księgową, laborantką, fryzjerką, panią domu itp. Nie ma to dla mnie znaczenia i chyba nie mam na to bezpośredniego wpływu. Nie wiem, jaki zawód w przyszłości wybierze, ale wiem, czego bym dla niej chciała i na pewno nie jestem w tym odosobniona. Niezależnie od pracy, jaką będzie wykonywała, życzę jej, żeby sprawiało jej to przyjemność, ale żeby  nie było to jedynym, co ją w życiu cieszy i interesuje, a już na pewno nie było jedyną kwestią, której poświęca czas. Chciałabym, by nie martwiła się na zapas. Zależy mi, żeby była pewną siebie, asertywną, ale i empatyczną osobą. Chciałabym, aby była samodzielna, ale jednocześnie, aby  potrafiła poprosić o pomoc. Zależy mi, żeby umiała odpoczywać, troszczyć się o siebie, wiedziała, kiedy sobie odpuścić, aby traktowała siebie życzliwie i umiała zadbać o równowagę w życiu.  

Jaki mam wpływ  na to kim będzie moje dziecko?

Czy moje własne obawy i to, jak funkcjonuję na co dzień oraz to, jaki sama otrzymałam przekaz jej pomogą? Jak ma być pewna siebie, kiedy jej własna matka przez pierwsze miesiące jej życia zastanawiała się, czy to maleństwo ją polubi 😉 ? Jak ma być asertywna, kiedy nie zawsze potrafię respektować jej prawo do mówienia „nie”? Jak ma być samodzielna,  kiedy zrobienie czegoś za nią po prostu przyspiesza temat, a mi brakuje cierpliwości? Jak ma dbać o siebie, kiedy jej własna matka zapomina o sobie i musi włączyć przypomnienie, żeby zjeść 🙂 ? Jak ma nauczyć się radzić sobie z trudnościami, jeśli chciałabym jej oszczędzić łez, trudnych emocji, niełatwych przeżyć? Jak ma się nie zamartwiać, kiedy jej matka już myśli, kim ona będzie zamiast być tu i teraz?  

Jak zatem ją tego nauczyć?

Nie mówić „nic się nie stało”, kiedy upadła i ją ewidentnie boli. Przyjąć odmowę zjedzenia obiadu, kiedy nie jest głodna. Pozwolić się złościć i pokazać, jak to okazać, by nie zrobiła sobie ani innym krzywdy. Pozwolić założyć skarpetki samodzielnie, choć zamiast minuty trwa to pół godziny. Pozwolić wybrać kolor rajstop nawet jeśli nie pasuje do reszty, ale jej się podoba. Pozwolić zdecydować, czy ma ochotę na zabawę z drugim dzieckiem czy niekoniecznie, czy ma ochotę się podzielić, czy niekoniecznie – w końcu ja też nie zawsze mam ochotę rozmawiać z inną mamą na placu zabaw, a już na pewno nie mam ochoty pożyczać jej mojej zabawki, na przykład  telefonu. Cieszyć się z bliskości i nie martwić o to, kiedy zacznie spać w swoim łóżeczku, bo w końcu i na to przyjdzie czas. No i żyć w taki sposób, a by dawać jej dobry przykład:
Dzieci nie robią tego, co im mówimy, one robią to, co my robimy. Jesper Juul
  Czy to wystarczy? Nie wiem, zwłaszcza że i to bywa trudne… A kim będzie Twoje dziecko? Miłego dnia Gracjana   PS.  Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku              
Udostępnij