„Lepsze jest wrogiem dobrego”
Te słowa Woltera towarzyszą mi, odkąd postanowiłam rozpocząć swoja przygodę z blogiem. Długo towarzyszyło mi przekonanie, że jak coś robić, to robić dobrze – i w samym powiedzeniu nie ma nic złego, wręcz przeciwnie, dopóki „dobrze” nie znaczy „perfekcyjnie” albo „ doskonale”, czy też „najlepiej”.
Ponieważ jestem z tych, co wciąż uczą się odpuszczać, to na początku długo się przygotowywałam, a im bardziej wgłębiałam w tematykę, czy choćby technikalia związane z prowadzeniem strony internetowej, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak mało wiem i pytałam sama siebie, z czym ja tu chcę wyjść do ludzi. Nie ukrywam, że praca nad blogiem trochę zachwiała moim poczuciem równowagi. Zwłaszcza, gdy zamiast budować wieże z klocków lub czytać córce, skupiłam się na dopieszczaniu szczegółów, szukaniu „idealnych” zdjęć, czy przygotowywaniu sensownych grafik na facebooka albo zamiast iść spać, musiałam koniecznie coś dokończyć.
Jeszcze jakiś czas temu pewnie długo tylko opowiadałabym o swoich planach i szukałabym dziury w całym, ale na szczęście jestem na odwyku od perfekcjonizmu i szybko udało mi się sprowadzić na właściwe tory i pomimo, że przede mną jeszcze wiele do zrobienia, nauczenia się i poprawienia, to działam i to działa, zwłaszcza że :
„Dobrze zrobione lepsze od dobrze powiedzianego”
B.Franklin
Co nam zabiera perfekcjonizm
Odnoszę wrażenie, że jesteśmy niewolnikami kultu doskonałości i perfekcjonizmu.
Określenia „perfekcyjny”, czy „perfekcjonistyczny” często używamy jako komplementu. Chyba, że poprosimy kandydata na rozmowie kwalifikacyjnej o wymienienie swoich wad ( nie pytaj po co, bo nie wiem, po co to pytanie się pojawia 😉 ), wtedy Ci powie „ Czasem jestem zbyt perfekcjonistyczny” 😉
Tym wpisem chciałam zainaugurować cykl postów dotyczący „leczenia się” z przymusu bycia doskonałym, gdyż jest to jeden z aspektów, który bezpośrednio wpływa na zaburzenie równowagi w życiu i z pewnością jest jednym z błędów popełnianych przy próbach zachowania work life balance (o tym możesz przeczytać tutaj):
- Po pierwsze jeśli angażujesz się w cokolwiek z całym swoim perfekcjonistycznym zacięciem, to często godzi w inne dziedziny Twojego życia.
- Po drugie gdy angażujesz się we wszystko, co robisz z taką samą siłą, bo nie umiesz odpuścić, to brakuje czasu na oddech i odpoczynek, co odbija się na Twoim zdrowiu psychicznym i fizycznym.
- Po trzecie jeśli popełniasz błędy, a popełniasz, to cierpi na tym Twoja samoocena oraz poczucie wartości.
- Po czwarte jeśli jesteś surowy dla siebie i innych, to dodatkowo niezbyt dobrze wpływa na relacje z bliskimi, czy znajomymi.
Perfekcjonizm zabiera nam radość życia, zabija kreatywność, spontaniczność, powstrzymuje od bycia sobą, bo wciąż staramy się spełnić czyjeś oczekiwania albo zyskać akceptację.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi o zwykłą sumienność w pracy, ale o bycie doskonałym w każdej dziedzinie jakiej się podejmujemy. O chęć bycia najlepszym, nieomylnym, wszystko przewidującym, przygotowanym na wszelką okoliczność, niezastąpionym, dającym z siebie ponad 100%.
Czy Ciebie to dotyczy?
Zastanawiasz się, czy jesteś sumienny, skrupulatny, niezawodny, czy już popadasz w perfekcjonizm?
„Zrozumienie różnicy między zdrowymi osiągnięciami a perfekcjonizmem jest nieodzowne, by w końcu odłożyć tarczę i unieść życie”
B. Brown
Mam dla Ciebie propozycję – odpowiedz sobie na poniższe pytania:
Jaka pierwsza myśl Ci się nasuwa, kiedy mowa jest o perfekcjonizmie?:
a) Dobra, pożądana cecha, pozwalająca realizować cele, wykonywać zadania na wysokim poziomie i w oczekiwanym terminie.
b) Cecha, która blokuje kreatywność, spontaniczność, oddala od realizacji celów poprzez zbyt mocne skupienie na szczegółach , blokująca podejmowanie działań bez doskonałego przygotowania.
Jeśli wybrałeś odpowiedź a) to rozumiem, że nie postrzegasz perfekcjonizmu jako problemu. I bardzo dobrze, tak trzymaj. Jeśli to jest to, co Ci pomaga na co dzień osiągać wyniki i masz też czas się nimi cieszyć, a ponadto akceptujesz swoje błędy, to prawdopodobnie jesteś człowiekiem sukcesu, a nie perfekcjonistą 🙂
W ramach autodiagnozy z przymrużeniem oka zapraszam na test tutaj.
Jeśli Twój wynik jest WYSOKI, to chyba czas zacząć rozprawiać się ze swoim perfekcjonizmem.
Jeśli jeszcze nie odpadłeś, to odpowiedz sobie na kolejne pytanie.
Jakie skutki swego perfekcjonistycznego podejścia już zauważasz, na czym odbija się najmocniej?:
- Na zdrowiu psychicznym
- Na relacjach
- Na wydajności w pracy
- Na zdrowiu i ciele
- Na braku czasu
Przeciwieństwem perfekcjonizmu nie jest bylejakość
Jeśli już Cię męczy Twoja drobiazgowość, pedantyczność, rygorystyczność, brak wyrozumiałości, śledź moje posty. Będę pokazywać, jak małymi krokami dopuszczam coraz większą elastyczność, wybaczam sobie błędy i zapewniam Cię, że rezygnując z perfekcjonizmu, nie pochwalam bylejakości, gdyż:
„Przeciwieństwem perfekcjonizmu nie jest niedoskonałość, a elastyczność”
W. van Der Hart, R. Waller
Zatem zapraszam na ciąg dalszy.
Tymczasem zostaw komentarz, daj znać, jaki jest Twój stosunek do perfekcjonizmu? I czy rzuciły Ci się w oczy literówki, brak lub zbędna spacja 🙂
Miłego dnia
Gracjana
PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku
Perfekcjonizm to całkiem częsta „przypadłość”. Ale winę za to ponoszą też czynniki zewnętrzne – duża presja w pracy, wmawianie od małego, że musi być idealnie itd. Chociaż oczywiscie sami też mamy wpływ na to, jak ukształtujemy swoje własne podejście.
I ciężko wytypować rzecz, która cierpi na tym najbardziej. Powiedziałabym, że nasze zdrowie i samopoczucie, ale czy ważne relacje w naszym życiu są mniej ważne? Chyba nie.
Presja otoczenia faktycznie wpływa na nasze podejście do życia – to kolejny aspekt dbania o równowagę – przestać przejmować się tym, co inni o nas myślą 🙂
Choć obserwuję u siebie znamiona perfekcjonizmu, nauczyłam się odpuszczać niektóre rzeczy, zwłaszcza w blogowaniu;-)
Dla mnie blogowanie jest przyspieszonym kursem odpuszczania – bez tego pewnie jeszcze dziś siedziałabym szukając czcionek, motywu itd, a tymczasem działa – nie jest idealnie, ale jest po mojemu
Dokładnie! Przeciwieństwem perfekcjonizmu jest elastyczność – bardzo podoba mi się ta myśl, a wcześniej jej nigdzie nie usłyszałam. Wow!
Do mnie też to przemawia, a myśl pochodzi z książki „Perfekcjonizm. Zmierzając ku wolności” wymienionych w poście autorów.
Nie lubię u siebie tego perfekcjonizmu. Wiele radości mi odebrał. Od jakiegoś czasu mocno nad tym pracuję, choć ciągle jeszcze muszę przebyć daleką drogę , żeby spokojnie zasnąć nie kończąc jakiegoś zadania.
Dobry sen to bezcenne – warto się przyjrzeć temu, co dla nas oznacza, że coś jest wystarczająco dobre i tak planować zadania, by na koniec dnia mieć po czucie, że zrobiliśmy to, co zaplanowaliśmy. A nawet jeśli się nie udało skończyć wszystkiego – pozwolić sobie na odpuszczenie i dobre zaplanowanie…kolejnego dnia
Poczułam się jakbym czytała o sobie. 😀 Dążenie do perfekcjonizmu nie jest mi obce. Jednak z biegiem czasu dojrzałam do pewnych przemyśleń i zmian. Ambicja i perfekcjonizm nie są najważniejsze. 😉 Odnośnie bloga – zawsze uwielbiałam pisać. Niedawno spełniłam jedno ze swoich marzeń i stworzyłam własną blogową przestrzeń. Przez kilka tygodni dopracowywałam szczegóły. Teraz też nie wszystko jest idealne i nie wszystko mi się w nim podoba, ale jest mój. Kreowany przeze mnie i będę działała dalej, ponieważ pisanie przynosi mi ogromną satysfakcję. 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
piąteczka- ma to samo ! :))
Ja mam ciągle w głowie, co mogłabym poprawić, co udoskonalić, ale nie chcę znowu zakopać się w szczegółach, wolę ten czas przeznaczyć na treść a nie formę 🙂
Sama nie nazwałabym się perfekcjonistką w każdym calu, choć są pewne obszary życia, gdzie bardzo chciałabym robić wszystko naj, na 110%. Zdałam sobie ostatnio sprawę, że za perfekcjonizmem często kryje się czarno-białe myślenie typu „albo zrobię to perfekcyjnie, albo będzie to nic niewarte”, a przecież między białym a czarnym jest jeszcze tyle odcieni szarości. Trzeba sobie tylko dać przyzwolenie, żeby wpisać się gdzieś pomiędzy skrajnościami i czerpać z tego radość.
Pozdrawiam ciepło (nie tylko perfekcjonistów).
Myślenie w kategoriach „czarne – białe”, „wszystko albo nic”, „perfekcyjne albo nic niewarte” i tak można by wymieniać, to bardzo blokujące przekonania – kolejny apekt do poruszenia w kwestii równowagi w życiu
Są kwestie w życiu w których nie mogę podejść inaczej niż perfekcyjnie. Ale wiem ze nie zawsze to jest zdrowe
To prawda, są takie dziedziny, gdzie perfekcjonizm pomaga, a nawet jest niezbędny. Nie wyobrażam sobie chirurga, który by odpuszczał tu i ówdzie. Problem zaczyna się dopiero tam, gdzie jesteśmy zablokowani, zestresowani, wiecznie niezadowoleni podczas gdy spokojnie moglibyśmy się zadowolić tym, co jest i działać zamiast cały czas coś poprawiać.
O wow, jakbym czytała o sobie. Tak, uczę się odpuszczać, tak uczę się luzować, tak uczę się pozwalać sobie na drobne „niedociągnięcia”, które tak naprawdę (podobno) nie są niedociagnięciami. Czasami sama siebie sabotuję i często w mojej głowie pojawia się myśl „z czym do ludzi?!”. To koszmarnie blokuje kreatywność i rozwój. Bardzo podoba mi się określenie, że przeciwieństwem perfekcjonizmu jest elastyczność. Nigdy nie patrzylam na to w ten sposób, myślałam raczej właśnie o „bylejakości” 🙂 Z przyjemnością będę zaglądać do Ciebie, bo coś czuję, że wiele się tutaj nauczę 🙂
Te „niedociągnięcia” czasem są tylko niedociągnięciami wg nas 🙂 Zapraszam częściej 🙂
Dokładnie tak, dlatego warto mnieć koło siebie osobę, która „świeżym okiem” zerknie na efekty naszej pracy 🙂
Właśnie skomentowałam inny post o podobnej tematyce 😉
Perfekcjonizm to jest okropnie niedobra rzecz, potrafi namieszać bardziej niż się wydaje. Jako dobrą czątkę z niego wydzieliłabym jedynie wytrwałośc i upór w dążeniu do efektu końcowego.
Wytrwałość, upór i konsekwencja w działaniu faktycznie pomagają w osiąganiu celów. Ale czasami warto się przyjrzeć temu, czy ten upór nie przysłania nam po drodze innych ważnych rzeczy
Nienawidzę perfekcjonizmu, ale sama czasem wpadam w jego pułapkę. W wielu dziedzinach chcę stawiać na doskonałość, ale też należę do tych, którzy odpuszczania uczyć się nie muszą, bo przychodzi mi to dość łatwo. Tak źle, tak niedobrze 🙂
No właśnie – to też fajny temat odnośnie równowagi, gdzie perfekcjonizm jest przydatny, a w jakich dziedzinach wręcz nas blokuje. W których dziedzinach nie musimy uczyć się odpuszczać, a w których jest to dla nas trudne 🙂
Pułapka doskonałości, dokładnie… kiedy nas przerasta robią się schody. Każdy musi znaleźć złoty środek
Dokładnie – to jest kolejna trudność, aby wiedzieć gdzie ten złoty środek jest – gdzie to, co robię jest dobre, pomimo niedociągnięć, a kiedy jest jednym wielkim niedociągnięciem 🙂
Na szczęście nigdy nie miałam w sobie chorego perfekcjonizmu, dlatego cały czas działam i robię bardzo dużo rzeczy, z których jestem zadowolona 🙂
I o to właśnie chodzi, by działać – czasem trzeba po prostu ruszyć z miejsca, nauczyć się na błędach, próbować, sprawdzać
Perfekcjonizm nie jest moją mocną stroną, aczkolwiek kilka razy zdarzyło mi się wpaść w jego ramiona 😉 Perfekcjonizm potrafi odebrać radość…
Radość i motywację
Dążenie do doskonałości zawsze jest skazane na porażkę, perfekcjonizm zresztą też. Grunt to znaleźć rownowagę
Dokładnie – nikt i nic nie jest doskonałe, może wystarczy zwyczajne, dobre dla mnie, adekwatne, wystarczające
Moim zdaniem taka chęć robienia wszystkiego perfekcyjnie jest straszna. ostatnio przez długie tygodnie przymierzałam się do nakręcenia filmu na fan page. Cały czas odkładałam to, bo wygląd nie ten, bo pogoda brzydka, nie wiem co powiedzieć i milion podobnych bzdur. Aż wreszcie, spontanicznie nakręciłam filmik bez przygotowań i od razu go wrzuciłam. I co, jakoś się udało ;).
Aż chętnie zobaczę filmik. Właśnie perfekcjonizm zabija taką spontaniczność, o której piszesz
Niestety mnie również dotyczy ten problem. Mój blog czekal na wpisy 4 miesiące! A to tylko dlatego, ze bałam się. Myślałam ze coś będzie niewystarczające, ze ludzie zaczną wytykać mi wszelkie niedociągnięcia. Dziś już rozumiem jak głupie to było! Podoba mi się pomysł z cyklem wpisów, z przyjemnością wrócę tu po więcej! ☺
Wiesz co sobie myślę? Ludzie będą wytykać, bez względu na to jak bardzo będziesz się starać – zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. I ja już wiem, że wielu osobom u mnie nie podoba się a to czcionka czy literówki, czy inne tego typu drobnostki, ale przestałam się tym „zadręczać” i działam
Zgadzam się, jednak do takich wniosków trzeba po prostu dorosnąć. Albo przeczytać taki świetny tekst jak Twój ☺
Ważne sprawy tutaj poruszasz – znam ten ból, kiedy bałam się wypuścić stronę inetrnertową, a moje artykuły do druku lub na bloga dopieszczałam i poprawkom nie było końca. Już z moim Perfekcjonistą się zaprzyjaźniłam, szanuję i toleruję, ale w końcu ja przejęłam nad nim kontrolę. I tak, długo zajęło mi zrozumienie, że jeżeli nie będę perfekcyjna, to nie będę też „byle jaka”. Dziękuję za ten wpis!
Ważne stwierdzenie: „w końcu ja przejęłam nad nim kontrolę”. Czasami – w niektórych obszarach będziemy nadal perfekcyjni, ale ta kontrola pozwoli nam się zorientować, gdzie możemy odpuścić
Perfekcjonizm który bierze się z chęci spodobania się innym, którzy spojrzą na nasze dzieło i powiedzą – „Jest idealnie” – to udręka! Jaka to ulga pozwolić sobie na zwyczajność.
Podoba mi się to określenie – zwyczajność – uwielbiam zwyczajność!!! Zwyczajny dzień, zwyczajna herbata, zwyczajna kawa, zwyczajna praca – czyli dzień, herbata, kawa praca itd jaką lubię ja, a nie inni 🙂
Bardzo interesujący wpis i jakże istotny temat. Wielokrotnie to właśnie chęć zrobienia czegoś perfekcyjnie sprawia, że nie robimy nic albo jak już nawet zrobimy to wciąż nie do końca jesteśmy zadowoleni z efektu. Myślę, że warto poruszać ten temat i walczyć z tym, by czasami podejść do wielu zadań z większą dla siebie wyrozumiałością, pozwolić sobie na bycie nieidealnym.:)
Zwłaszcza, że ani świat, ani firma nie zawali się od literówki w mailu 🙂 Nic się też nie stanie jeśli ktoś, kto nie jest ani moim szefem ani klientem coś złego pomyśli na mój temat. Ważne, by rozpoznać obszary, w których naprawdę możemy odpuścić, by mieć czas i energię na to, by doszlifować istotne kwestie, które mogą o czymś decydować.
A ja czasem zazdroszczę perfekcjonistom, chciałabym być taka „idealna” 😉
O to chodzi, że nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy, o czymś zapomina, coś przeoczy – tylko „normalny” człowiek pomyśli – następnym razem będzie lepiej, a perfekcjonista będzie się tym zadręczać, biczować, a nawet zrezygnuje z działania, by przypadkiem znów nie popełnić błędu – jak dla mnie koszt jest zbyt wysoki, nie ma czego zazdrościć 🙂
Jakiś czas temu popełniłam podobny wpis – rozwodziłam się w nim nad wszystkimi niezmiernie frapującymi, szkodliwymi i w gruncie rzeczy niepotrzebnymi skutkami owego parcia do doskonałości, które to moim zdaniem blokuje, frustruje i odciąga uwagę od naprawdę ważnych spraw. Niestety na taką „idealozę” cierpieć może każdy z nas z osobna – jednemu przejdzie, zostanie uleczony, a drugi męczy się w tej spirali odwiecznego pędu za niedoścignionym…
Haha, chyba mnie ten problem dotyczy, a jedyna kwestia w jakiej wykazuję elastyczność to … gotowanie 🙂
Dobre i to 🙂
Trochę w sumie jestem perfekcjonistom, ale staram się momentami rozgraniczać i stawiać na luz :p
W Twojej działce perfekcjonizm pewnie pomaga, nie mniej jednak czasem i w treningu trzeba odpuścić, żeby nie przesadzić 🙂
Chyba też mam trochę w sobie z perfekcjonisty. Gdy zagłębię się w jakiś temat nie potrafię skończyć dopóki coś nie będzie skończone a przy tym idealne 🙂 Wiem, że moja wydajność znacznie spada z tego powodu dlatego staram się aktywnie z tym walczyć!:)
Ważna jest już świadomość, że coś nam przeszkadza – tak jak Tobie w wydajności, innym perfekcjonizm odbija się na relacjach, śnie itd.
Świetny wpis! Jestem tu pierwszy raz, ale bardzo mnie zaciekawiła treść bloga no i wizualnie super! Myślę że tu zostaną na dłużej 🙂
Oczywiście serdecznie zapraszam 🙂 i dziękuję za miłe słowa.
wynik średni w teście (18) nie-perfekcjonista, nie-ideał 🙂 i nie-elastyczny 🙂 po prostu ja 🙂
błędów stylistycznych czy brakujących spacji nie odnaleziono 🙂 i nie szukano 🙂
Ulżyło mi 🙂
Pingback: Czy na pewno potrzebuję równowagi w życiu? - dobra pora dnia
Dokładnie to samo miałam z rozpoczęciem bloga, szukałam inspiracji wszędzie, aż pewnego dnia zadałam pytanie do koleżanek po fachu „Jakie mają wskazówki przed rozpoczęciem bloga?” odpowiedź: „Po prostu zacznij !!!”
Świetny tekst, bardzo motywujący 🙂 Dałaś mi nim ogromnie dużo do myślenia 🙂
Ja do perfekcjonistów nigdy nie należałam, aczkolwiek mam tendencję do tego, że jak coś zaczynam to angażuję się całą sobą i non stop myślę, co jeszcze mogę lepiej zrobić. Z tym też staram się walczyć:-)i bardzo denerwują mnie błędy ortograficzne ? może tylko to można zaliczyć do mojego perfekcjonizmu 🙂
„Jak coś robić, to robić dobrze – i w samym powiedzeniu nie ma nic złego, wręcz przeciwnie, dopóki „dobrze” nie znaczy „perfekcyjnie” albo „ doskonale”, czy też „najlepiej” Oj tak powinno się mieć umiar jak we wszystkim. Nie trzeba być idealnym we wszystkim, nie robić nic na odwal się ale warto czasem umieć odpuścić.
Pingback: 15 sygnałów, że czas zmienić pracę - dobra pora dnia
Zgadzam sie 🙂
świetny wpis. Też miałam problem z perfekcjonizmem – przez co wiele rzeczy odkładałam w czasie. Aktualnie od kilku lat jestem na odwyku – i znacznie fajniej mi się żyje 😀
🙂 Och jak dużo czasu było potrzebne, abyśmy również wyszli z niewoli perfekcjonizmu! Prawda jest taka, że lepiej zacząć coś robić, popełniać błędy i na tych błędach się uczyć, wyciągać wnioski i ulepszać swoje działania. Czekanie na lepszy moment, bardziej doskonały produkt/blog bez podjęcia jakichkolwiek działań nie ma sensu… 🙂
hmmm ja nigdy nie byłam perfekcjonistką. Jeśli już to raczej okazjonalnie, gdy jakaś pojedynczy projekt mnie pochłonął. Teraz przy malym dziecku staram się po prostu dobrze zrobić to co robię – nie mam czasu na cyzelowanie szczegółów 😀
Jako muzyk-amator (ale jednak) znam ten problem doskonale. Kiedy pracuje się nad utworem, ciągle wydaje się on nieskończony i daleki od doskonałości. Zwykle jednak okazuje się, że pierwotny pomysł był najlepszy – dlatego samodyscyplina jest niezmiernie ważna!
No i po co to pisać takie rzeczy? Teraz będę się denerwować, że jestem perfekcjonistką, będę musiała dołączyć do Twojej grupy na facebooku i będę miała jeszcze mniej czasu na moje wszystkie zadania, które muszą być perfekcyjnie ogarnięte…
no mnie raczej też …ja mam trochę tak że jak czegoś chce to to robię…wielu rzeczy jeszcze nie wiem ale uczę się w trakcie…masz rację np w kwestii pisania boga…każdego dnia wychodzi mi ilu rzeczy nie wiem powinnam się nauczyć…ale wiem…ze gdbym najpierw chciała się przygotować..zajęłoby mi to dwa lata…i chyba bym się zniehcęciła
Też ostatnio pisałam o perfekcjonizmie, troszkę w innym podejściu, ten wpis to fajne uzupełnienie:-)
Pingback: Czy na pewno potrzebuję równowagi w życiu? - dobra pora dnia
Pingback: Mamy być konsekwentni i żyć zgodnie z zasadami, a jednocześnie pozostać elastyczni-czyli w oparach absurdu cz.5 - dobra pora dnia
Pingback: Pierwsze urodziny bloga - czas na podsumowanie i konkurs - dobra pora dnia
Pingback: Wystarczy... - dobra pora dnia
Pingback: 4 lata blogowania - sprawdź urodzinowy prezent - dobra pora dnia